środa, 13 lutego 2013

#2 I wanna hold you inside

-Ok, tu są drzwi do łazienki- wolałam nie dodawać, że dzielimy ją razem- Czyste ręczniki mama położyła ci w rogu łóżka, pilot od telewizora leży na biurku, szafa jest cała do twojej dyspozycji. Gdybyś czegoś potrzebował, mam pokój tuż obok.
Nie pozwoliłam mu nawet odpowiedzieć. Zostawiłam go prawdopodobnie z otwartymi ustami i z wielką trudnością nie trzasnęłam drzwiami przy wychodzeniu.
Cudownie, pomyślałam, rzucając się na łóżko, nie dość, że będzie zajmował część mojego domu przez miesiąc, to jeszcze rodzina nie będzie mnie w tym wspierać. Może kiedy tata wróci z delegacji, mama się otrząśnie i przestanie traktować blondyna jak Boga Seksu, w dodatku, nie będącego w jej zasięgu.
Słysząc, działający prysznic pod którym, snując domysły, stał nagi Niall, nakryłam głowę poduszką i, nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

Mój budzik nie dawał mi spać, ale w końcu od tego jest. Wyłączyłam go, wcale nie z uczuciem i zrzuciłam z siebie kołdrę. Jeszcze z pół przymkniętymi oczami, rozplątując włosy po całej nocy, doczłapałam do łazienki. Na dzień dobry oślepiło mnie światło, a uszy podrażnił strumień wody z kranu.
-Wiesz- zaczęłam ironicznie, widząc Nialla, myjącego zęby- Przeważnie kiedy wchodzę do łazienki, światło jest zgaszone. Wolę rozbierać się po ciemku, przynajmniej wtedy wiem, że nikt nie zauważy tego, czego nie powinien.
Kątem oka zauważyłam w lustrze uśmiech na twarzy blondyna.
-Żaden problem, możesz zgasić. Choć nie miałbym nic przeciwko twojemu rozbieraniu się przy świetle.
Skrzywiłam się i rzuciłam w niego ręcznikiem. Jedną rękę oparłam o umywalkę, a drugą położyłam na biodrze i wpatrywałam się w niego znacząco.
-No co?- udawał, że nie wie, o co chodzi- Muszę dbać o swoje zęby.
-Niall, wyjdź!- wskazałam palcem na drzwi.
Chłopak parskając śmiechem, uniósł ręce w geście obronnym i posłusznie wszedł do swojego pokoju. Westchnęłam i zamknęłam drzwi od środka. Pozbyłam się jeszcze wczorajszych rurek i bluzki. Dawno już nie zasnęłam bez wieczornego prysznica i kolacji. Ściągnęłam moją nową, czarną bieliznę i weszłam pod prysznic. Strumień zimnej wody uspokoił mnie. Na mojej twarzy stopniowo zaczął pojawiać się uśmiech. Wmasowałam we włosy brzoskwiniowy szampon i delektowałam się chwilą. Woda zdawała się głaskać moje ciało, a mnie ani się śniło kończyć kąpiel. W końcu jednak zdecydowałam się zakręcić wodę. Osuszyłam ciało i włosy ręcznikiem, na koniec robiąc na głowie turban. Z szafki w rogu wyjęłam moje czekoladowe masło do ciała i powoli zaczęłam je wcierać.
-Melanie...- usłyszałam głos nastoletniego chłopaka.
Westchnęłam.
-Jeśli jesteś głodny, nie musisz na mnie czekać. Mama na pewno już przygotowała śniadanie.
-Ok- odpowiedział tylko i usłyszałam oddalające się kroki. Naprawdę? Chodziło mu o jedzenie?
Wybuchnęłam śmiechem, ale pohamowałam się po kilku sekundach, bojąc się, że mnie usłyszy.

Sprawdzając jeszcze nowinki na twitterze, schodziłam powoli po schodach na śniadanie. Bieber ma nowe buty, Selena była widziana w klubie z jakimś chłopakiem, Cody Simpson w Nowym Jorku. Nic specjalnego.
-Wow!- ten komentarz oderwał mój wzrok od twittera. Podniosłam głowę i zobaczyłam moją całą rodzinkę przy stole, a moje miejsce zajmował nie kto inny, jak Niall. Cóż, przynajmniej tata wrócił i może mama się uspokoi. Komentarz wyrwał się osobie, która pierwszy raz w naszym domu jadła śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu jego wzrok był skierowany na osobę, która schodziła właśnie po schodach, czyli na mnie. Uniosłam ramiona do góry.
-Co?- spytałam lekko zdezorientowana. Opuścił widelec jakby był zażenowany moim zachowaniem.
-Hm, pomyślmy...- zaczął udawać myśliciela i wbił wzrok w ścianę- Kiedy chłopak na widok dziewczyny mówi: "Wow", to pewnie ma na myśli to, że...no nie wiem...ma na sobie fajne skarpetki?- spojrzał znów na mnie, po czym westchnął,  kręcąc głową- Fajnie wyglądasz.
Niall wrócił do jedzenia, a ja opuściłam głowę. Udawałam, że przyglądam się moim dzisiejszym ciuchom, ale tak naprawdę starałam się ukryć rumieńce na policzkach. Więc kiedy tak podziwiałam moją dzisiejszą granatową koszulę w drobne czarne kropki i czarne rurki, których nogawki były na mnie trochę za duże, więc postanowiłam je podwinąć nad kostki, wszyscy przy stole zaczęli się śmiać. Podniosłam głowę i z jeszcze większym wstydem zauważyłam, że przez to wszystko zawędrowałam prawie do kuchni, zamiast usiąść przy stole.
-Jesz śniadanie osobno?- zaśmiał się tata.
Nie chciałam pokazać po sobie, jak bardzo jest mi głupio.
-Idę po sok- odpowiedziałam przez zęby i zniknęłam w kuchni. Nalałam sobie do mojej szklanki z flagą Stanów Zjednoczonych soku pomarańczowego i robiąc głęboki wydech, weszłam z powrotem do salonu. Postanowiłam nie komentować tego, że Irlandczyk zajął moje miejsce, co chyba dość zdziwiło moich rodziców, bo uważnie mnie obserwowali, kiedy siadałam przy stole.
Nie byłam głodna, więc sięgnęłam tylko po mały jogurt truskawkowy i łyżeczkę i zaczęłam go pochłaniać w milczeniu.
-Więc- odezwał się nagle Niall- jakie mamy dzisiaj lekcje?
Omal nie udławiłam się łyżeczką, gdy to usłyszałam, bo, szczerze mówiąc, byłam gotowa na kolejny sarkastyczny komentarz.
-Ym, niewiele- odpowiedziałam, przełykając porcję jogurtu- Dwa angielskie, biologię, geografię i matematykę.
Skinął głową.
-A co robimy po szkole?- spytał. Kątem oka zauważyłam znaczące spojrzenie mamy zwrócone w stronę taty. Pięknie, teraz zacznął snuć jakieś beznadziejne domysły.
-Właściwie to muszę spytać Zayn'a- stwierdziłam, choć wcale tego nie miałam w planach i kończąc szybko jogurt, wstałam od stołu- Musimy iść, bo się spóźnimy. Pani z angielskiego nie jest za bardzo wyrozumiała.
Pospiesznie włożyłam nogi w moje ulubione czarne jazzówki, włożyłam do torby klucze i zaczęłam szukać w garderobie mojej skórzanej kurtki.
-Zayn'a?- dopytywał się Niall, nakładając czerwone Nike.
-Chyba powinnam dzielić się swoimi popołudniowymi planami z najlepszym przyjacielem, prawda?- puściłam do niego oko, stojąc przed lustrem i widząc jego odbicie za sobą. Poprawiłam jeszcze mojego kucyka i zarzuciłam torbę na ramię- Gotowy?
Zasalutował, co wywołało na moich ustach uśmiech. Dałam rodzicom buziaka na pożegnanie, a Cindy lekko zmierzwiłam włosy, co niezbyt jej się spodobało, i otworzyłam drzwi.
-To właśnie jest Zayn- wskazałam blondynowi wysokiego, chudego bruneta, który z plecakiem w ręce opierał się o moją bramę i czekał na nas. Podeszłam do przyjaciela i przywitałam się z nim całusem w policzek. Przedstawiłam ich sobie. Zayn, jak zawsze w stosunku do nowych osób, sprawiał wrażenie zadowolonego i otwartego na nową znajomość. Z szerokim uśmiechem uścisnął dłoń Niall'a.
-I jak ci się tu podoba?- zagadnął go. Szliśmy w kierunku szkoły. Drogą tak dobrze znaną mnie i Malikowi. Środek ulicy nasz, po obu stronach domki, w których zwykle o tej porze panował ruch, bo każdy szykował się do szkoły lub pracy. W dodatku pogoda dzisiaj była idealna. Słońce delikatnie prażyło  moje odsłonięte części ciała. Musiałam ukraść Zayn'owi raybany, bo własnych zapomniałam.
-Dobrze, że nie pada- stwierdził Niall, z początku uważnie się mu przyglądając. Jakby chciał ocenić, czy przyjaźnię się z odpowiednią osobą- Poczekajmy kilka dni i wtedy ci odpowiem na pytanie- dodał ze śmiechem.
Proszę, proszę, czyżby się wyluzował? Nie wiem czy z grzeczności, czy dlatego, że rzeczywiście było to śmieszne, zaśmiałam się. Zayn też.
-A ty nie zapisałeś się na wymianę?- kontynuował rozmowę Irlandczyk.
-Nie zdążyłem- odpowiedział- W zasadzie u mnie w domu jest sześć osób, więc mogłoby być trochę ciężko z pomieszczeniem jeszcze jednej.
Niall przytaknął na znak zrozumienia, a jego kąciki ust znów się uniosły. Może nie będzie tak tragicznie, pomyślałam.
Jak co dzień, po drodze do szkoły, zatrzymaliśmy się w ulubionej piekarni mojej i Zayn'a. Nasze mamy zabierały nas tam jeszcze wtedy, gdy nie umieliśmy nawet siedzieć. Z niektórych rzeczy nie można zrezygnować nawet kilkanaście lat później.
-Będziemy stać w takiej kolejce?- jęknął Niall, kiedy podeszliśmy do wejścia. Pokręciliśmy z Zayn'em głowami i weszliśmy wszyscy do środka. Nie stanęliśmy na końcu kolejki, tylko podeszliśmy do lady.
-Grade, Malik!- syn właścicielki piekarni od razu nas poznał.
-Cześć Luke- powiedzieliśmy równocześnie, a ja dodałam: Poznaj Niall'a, Irlandczyk z wymiany, który będzie u mnie mieszkał przez miesiąc.
Chłopcy wymienili uściski dłoni. Zauważyłam, że Luke dorzuca coś jeszcze do torebki z zamówieniem.
-W takim razie, jeden rogal więcej- uśmiechnął się- Miłego dnia.
-Nawzajem- odpowiedzieliśmy znów równocześnie, tym razem jeszcze z Niall'em i przecisnęliśmy się na zewnątrz.
-Tym oto sposobem będziesz codziennie dostawał darmowe drugie śniadanie- zaśmiałam się.
-Racja, tylko trzymaj się z nami- dodał Zayn.

______
Jest drugi rozdział. Trochę to trwało, no ale...JEST! A to najważniejsze, prawda? :) Nie wiem, co pisać... Może standardowo: mam nadzieję, że Wam się podoba, że coś po sobie pozostawicie i będzie Was tu co raz więcej! :)
Love yaaa xx
@xNIALLANATOR

A ode mnie tylko tyle, że przepraszamy za to , że tak długo to trwało no ale jak już Miśka napisała wreszcie mamy ten drugi rozdział :) nie wiem jak wam, ale mi on tam się podoba :) piszcie swoje zdanie w komentarzuu. A dla tych którzy tak jak i my kończą ferie to powodzenia w szkole :)
@Claudiaaa_123